Kolejnego dnia wstałam jakoś kilka minut po dziewiątej. Próbowałam otworzyć oczy, ale się nie udało. Tusz dosłownie zalepił mi oczy. Wkurzyłam się sama na siebie. Podniosłam się powoli z łóżka. Po omacku poszłam do łazienki która była tuż naprzeciwko mojego pokoju. Umyłam twarz i nareszcie mogła spokojnie otworzyć oczy. Weszłam za kotarę, a następnie ją zasunęłam, żeby nie zalać łazienki. Chociaż w moim przypadku łazienka i tak zawsze pływała. Wzięłam szybki prysznic na orzeźwienie. Wyszłam spod prysznica i owinęłam się w ręcznik. Następnie wzięłam drugi i wytarłam nim włosy. Mokry ręcznik rozwiesiłam na kaloryferze w łazience. Nie wiem po co to zrobiłam skoro kaloryfery jeszcze nie grzeją, ale niech już tam wisi. Z łazienki przeszłam od razu do pokoju tam postanowiłam się przebrać. Założyłam na siebie bieliznę i spodnie od jakiegoś dresu. Jak zwykle miałam problem ze znalezieniem bluzki, ale w końcu się udało. Udałam się do kuchni gdzie zjadłam kanapkę z serem i pomidorem oraz wypiłam herbatę, którą sobie zrobiłam. W salonie wzięłam jedną ze starych książek. Czytałam ją aż do moich uszów zaczął dobiegać dźwięk dzwona do drzwi. Poszłam otworzyć. Kiedy już to zrobiłam przed sobą spostrzegłam zdenerwowaną minę Niall'a.
- Miałaś być na 100%. - powiedział wchodząc do środka.
- Co? - odpowiedziałaś zamykając za sobą drzwi.
- No miałaś być na 100% i kłamałaś.
- Ale co na 100% do cholery? - zaczął udzielać mi się jego nastrój.
- Sami dziś są moje urodziny i miałaś na nich być. - powiedział wpatrując się we mnie tępym wzrokiem.
- No tak, ale to przecież... - spojrzałam w tym momencie na zegarek - upss.
- Tak upss. - powiedział z wyrzutem - Chodź idziemy. - powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Co? Ja tak nie pójdę do ludzi. - powiedziała spoglądając na swój stary dres.
- Owszem pójdziesz. - ciągną mnie coraz bardziej.
- Nie! - krzyknęła i upadła na podłogę chwytając się jego nogi.
- Tak chodź. - powiedział chcąc iść. Jednak ona mu to uniemożliwiła trzymając się kurczowo jego nogi.
- Dobra dam ci 10 minut na przygotowanie. - westchnął.
- Dziękuję. - przytuliła się mocno do jego nogi po czym wstała i pobiegła na górę.
Wyjęła z szafy dżinsową koszulę i czarne spodnie. Pognała z tym do łazienki. Tam szybko się w to przebrała. Spojrzała na telefon, który chciała włożyć do kieszeni. Zostało jej jeszcze 7 minut. Wyjęła przybory kosmetyczne i zaczęła się nimi malować. Chciała to zrobić dokładnie i szybko, dlatego postawiła na lekki make-up. Po skończeniu została jeszcze chwilka. Złapała za szczotkę i rozczesywała swoje długie włosy. Zapomniała o rozczesaniu ich po umyciu i teraz nie mogła ich doprowadzić do ładu. Złapała za jakąś gumkę do włosów i postanowiła związać je w jakiegoś koka. Wpięła jeszcze kilka wsuwek, aby wszystko się trzymało kupy i wybiegła z łazienki. Pożałowała tego jednak ponieważ zderzyła się z niecierpliwym blondynem.
- No ile można? - powiedział z wyrzutem.
- No co? Mam tylko minutę opóźnienia. - powiedziała spoglądając na jego zegarek na ręce.
- Dobra chodźmy już, bo dostaję telefony gdzie to mnie wcięło.
- Ok, ale poczekaj! - krzyknęłam.
Weszłam do pokoju i wzięłam z biurka album. Wyszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Stanęłam przed Niall'em i powiedziałam.
- Wiem, że to nie jest twój wymarzony prezent. - zaczęłam spoglądając na brązową książeczkę - Jednak zrobiłam to tak od serca, bo nie miałam pomysłu co ci takiego kupić. Mam nadzieję, że ci się spodoba. - podniosłam głowę trochę zawstydzona i spojrzałam mu w oczy. Podałam mu pakunek.
On otworzył stronę wstępną na której były wypisane nasze imiona. Na kolejnej kartce znajdowało się nasze wspólne zdjęcie kiedy byliśmy jeszcze niemowlakami. Uśmiechnął się i popatrzył na mnie.
- Dziękuję. - objął mnie jedną ręką i pocałował w głowę. - Jeszcze nie obejrzałam całego, a już się cieszę. - zaśmiał się. - Ale teraz już chodź wszyscy tam czekają. - powiedział i wyszliśmy z mojego domu.
***
Impreza trwała w najlepsze. Poznałam całą czwórkę. Zayn i Harry przeprosili mnie za tamto zachowanie w autobusie, chociaż zanim to zrobili wypierali się, że to chodziło o tą starszą panią. No powiedzmy, że im uwierzyłam. Louis i Liam też okazali się być całkiem normalni. Spotkałam nawet Alice, moją dawną przyjaciółkę. Porozmawiałyśmy trochę, zmówiliśmy się, że kiedyś trzeba zrobić jakiś mały wypad na zakupy. Zgodziłam się. Poznałam resztę towarzystwa tzn nie wszystkich, ale większość. Około godziny 22 wszyscy musieli się bawić w domu, bo na dworze zaczął padać deszcz. Jak Maura zobaczy ten dom to chyba umrze na miejscu. Wszędzie walały się kolorowe kubeczki, picie było porozlewane, a żarcie było wszędzie. Znalazło się i nawet na suficie. Nie chcę nawet wiedzieć jak to się stało. Na dworze lało dosyć mocno. Tak bardzo, że aż świata nie było widać. Po godzinie 23 głowę mi tak rozsadzało, że nie mogłam już nawet usiedzieć. Pożegnałam się z Liamem i Zaynem oraz Niall'em który już był tak wstawiony, że ledwo się trzymał na nogach. Przy wyjściu spotkałam jeszcze Alice. Z nią też się pożegnałam i wyszłam. Deszcz lał już miej jednak nadal kropiło. Szłam do domu spokojnym krokiem wdychając powietrze. Jakby to mi miało pomóc w bólu głowy. Rozmasowywałam sobie skronie idąc wolnym krokiem ku domu kiedy ktoś złapał mnie od tyłu i zakrył moje usta swoją dłonią. Chciałam krzyczeć jednak nie mogłam. Wierzgałam się. Jakiś drugi koleś złapał moje ręce z tyłu i związał je czymś. Chyba sznurem. Poczułam ukłucie w lewej ręce. Zobaczyłam, że ktoś podjeżdża jakimś czarnym samochodem i reszty już nie pamiętam, bo urwał mi film.
♥
Nie wiem po co to piszę tak właściwie, jak nikt nie czyta.