- Choć, bo się przeziębisz - spojrzał na mnie zachęcająco.
Chciałam zaprotestować, ale przez moje ciało przeszedł dreszcz co chyba zauważył chłopak. Wywróciłam tylko teatralnie oczami i załapałam za klamkę. Ku mojemu szczęściu lub i nieszczęściu drzwi się nie chciały otworzyć.
- Cholera. - przeklęłam pod nosem na co chłopak się cicho roześmiał otwierając mi drzwi od środka.
- Dziękuję - powiedziałam siedząc już w środku, zapięłam pasy i ruszyliśmy. Zamknęłam jeszcze okno, które było otworzone z mojej strony.
Jechaliśmy w ciszy, którą po 4 minutach przerwał Niall.
- Sam ja cię... - nie dokończył ponieważ mu przerwałam.
- Tak wiem przepraszasz. - przeniosłam wzrok z szyby na moje splecione włosy.
- Sami ja tak nie chciałem, ale po tym jak odjechałaś musiałem się czymś zająć żeby z tej tęsknoty nie umrzeć. - przeniósł na chwilę wzrok na mnie po czym dalej bacznie obserwował drogę. Mi od razu zrobiło się tak jakoś cieplej na sercu.
Chciałam coś powiedzieć, ale zauważyłam, że podjechaliśmy już pod mój dom. Spojrzałam w stronę chłopaka.
- Może wejdziesz do środka? - zapytałam.
- Jasne, czemu nie. - odpowiedział mi tym swoim uśmiechem.
Wyszłam z samochodu i pobiegłam pod mały daszek. Wyszukałam w mojej torbie kluczy i otworzyłam nimi drzwi. Wpuściłam do środka chłopaka, po czym sama weszłam. Zdjęłam swoje przemoczone obuwie.
- Jeśli nie masz nic przeciwko to ja skoczę się przebrać, ok?
- Jasne, idź się przebrać bo się przeziębisz.
- No to w takim razie rozgość się. - machnęłam rękę zapraszając go aby wszedł dalej - ja zaraz wrócę.
Podbiegłam na górę. Wyjęłam z szafy stary, powyciągany sweter oraz leginsy. Ruszyłam prosto do łazienki gdzie się przebrałam i związałam swoje włosy w kitę. Nie za bardzo chciało mi się je suszyć. No nic najwyżej będą poskręcane. Zbiegłam po schodach na dół o mało się nie zabijając. Weszłam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę. Poczekałam, aż się zagotuje. Wzięłam 2 kubki i wsypałam tam herbaty. Kiedy woda zaczęła wrzeć zalałam nim napój. Wzięłam kubki i poszłam do salonu. Podałam farbowanemu blondynowi.
- No to możemy gadać. - odparłam po czym usiadłam na bujanym fotelu okrywając się szczelnie kocem, który tam leżał.
- Widzę, że nic się w tym domu nie zmieniło. - odpowiedział rozglądając się po pokoju - Czyż nie? - swój wzrok zatrzymał na mnie.
- Jak stał, tak stoi. - wzruszyłam ramionami.
- Ta sama Joyce i jej zwięzłe odpowiedzi. - zaśmiał się melodyjnie.
- A coś ci nie pasuje? - wytknęłam mu język.
- Nie nic, nic. - podniósł ręce w geście obronnym. - Tęskniłem za tobą.
Cicho prychnęłam.
- Oj daj już spokój z tym "pff" młoda. - podszedł bliżej mnie.
- Ja nie jestem młoda. Ja jestem starsza od ciebie. - pokazałam na niego palcem po czym wzięłam łyk swojej herbaty.
- Oj kilka miesięcy. - wywrócił teatralnie oczami po czym usiadł na kanapie.
- Ale jednak starsza. - uśmiechnęłam się widząc, że wygrałam.
- Tak właściwie to gdzie byłaś, gdy twoja babcie, no wiesz umarła? - to pytanie mnie zaskoczyło.
- Mmmm, no ja, jakby to powiedzieć byłam wtedy tak jakby adoptowana, dzięki czemu uniknęłam domu dziecka. - skrzywiłam się.
- A powiesz mi kto był taki? - dotknął mojej ręki tak jakby chciał mi dodać otuchy.
- To była Pattie. Mama niejakiego Justin Bieber'a. - poruszyłam w dość dziwaczny sposób głową.
- Czyli, że ty mieszkałaś tam u niego, że ty tam byłaś ja tam byłem? - spytał zszokowany.
- Tak Niall, ja tam byłam. - odparłam dopijając do końca herbatę.
- I dlaczego mi tego nie powiedziałaś? Dlaczego mi tego Justin nie powiedział? - spytał z wyrzutem
- Ja mu tego zabroniłam, bo się najzwyczajniej w świecie bałam.
- Czego się bałaś? - zmarszczył brwi.
- Bałam się odrzucenia z twojej strony. - odparłam cicho.
Nialler wstał podszedł do mnie i przytulił tak mocno, że poczułam jak właśnie odzyskuję swojego dawnego przyjaciela.
Rozmawialiśmy bardzo długo, o różnych rzeczach. Dla nas czas tak jakby stanął w miejscu. Kiedy wybiła godzina 20 chłopak postanowił, że pójdzie już do siebie. Pożegnałam się nim ciepłym uściskiem. Zakluczyłam za nim drzwi. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Z nadmiaru zdarzeń dzisiejszego dnia usnęłam bardzo szybko.
______
Napisałam, bo akurat limitu na twitterze dostałam i mi się nudziło, lol.
- Tak wiem przepraszasz. - przeniosłam wzrok z szyby na moje splecione włosy.
- Sami ja tak nie chciałem, ale po tym jak odjechałaś musiałem się czymś zająć żeby z tej tęsknoty nie umrzeć. - przeniósł na chwilę wzrok na mnie po czym dalej bacznie obserwował drogę. Mi od razu zrobiło się tak jakoś cieplej na sercu.
Chciałam coś powiedzieć, ale zauważyłam, że podjechaliśmy już pod mój dom. Spojrzałam w stronę chłopaka.
- Może wejdziesz do środka? - zapytałam.
- Jasne, czemu nie. - odpowiedział mi tym swoim uśmiechem.
Wyszłam z samochodu i pobiegłam pod mały daszek. Wyszukałam w mojej torbie kluczy i otworzyłam nimi drzwi. Wpuściłam do środka chłopaka, po czym sama weszłam. Zdjęłam swoje przemoczone obuwie.
- Jeśli nie masz nic przeciwko to ja skoczę się przebrać, ok?
- Jasne, idź się przebrać bo się przeziębisz.
- No to w takim razie rozgość się. - machnęłam rękę zapraszając go aby wszedł dalej - ja zaraz wrócę.
Podbiegłam na górę. Wyjęłam z szafy stary, powyciągany sweter oraz leginsy. Ruszyłam prosto do łazienki gdzie się przebrałam i związałam swoje włosy w kitę. Nie za bardzo chciało mi się je suszyć. No nic najwyżej będą poskręcane. Zbiegłam po schodach na dół o mało się nie zabijając. Weszłam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę. Poczekałam, aż się zagotuje. Wzięłam 2 kubki i wsypałam tam herbaty. Kiedy woda zaczęła wrzeć zalałam nim napój. Wzięłam kubki i poszłam do salonu. Podałam farbowanemu blondynowi.
- No to możemy gadać. - odparłam po czym usiadłam na bujanym fotelu okrywając się szczelnie kocem, który tam leżał.
- Widzę, że nic się w tym domu nie zmieniło. - odpowiedział rozglądając się po pokoju - Czyż nie? - swój wzrok zatrzymał na mnie.
- Jak stał, tak stoi. - wzruszyłam ramionami.
- Ta sama Joyce i jej zwięzłe odpowiedzi. - zaśmiał się melodyjnie.
- A coś ci nie pasuje? - wytknęłam mu język.
- Nie nic, nic. - podniósł ręce w geście obronnym. - Tęskniłem za tobą.
Cicho prychnęłam.
- Oj daj już spokój z tym "pff" młoda. - podszedł bliżej mnie.
- Ja nie jestem młoda. Ja jestem starsza od ciebie. - pokazałam na niego palcem po czym wzięłam łyk swojej herbaty.
- Oj kilka miesięcy. - wywrócił teatralnie oczami po czym usiadł na kanapie.
- Ale jednak starsza. - uśmiechnęłam się widząc, że wygrałam.
- Tak właściwie to gdzie byłaś, gdy twoja babcie, no wiesz umarła? - to pytanie mnie zaskoczyło.
- Mmmm, no ja, jakby to powiedzieć byłam wtedy tak jakby adoptowana, dzięki czemu uniknęłam domu dziecka. - skrzywiłam się.
- A powiesz mi kto był taki? - dotknął mojej ręki tak jakby chciał mi dodać otuchy.
- To była Pattie. Mama niejakiego Justin Bieber'a. - poruszyłam w dość dziwaczny sposób głową.
- Czyli, że ty mieszkałaś tam u niego, że ty tam byłaś ja tam byłem? - spytał zszokowany.
- Tak Niall, ja tam byłam. - odparłam dopijając do końca herbatę.
- I dlaczego mi tego nie powiedziałaś? Dlaczego mi tego Justin nie powiedział? - spytał z wyrzutem
- Ja mu tego zabroniłam, bo się najzwyczajniej w świecie bałam.
- Czego się bałaś? - zmarszczył brwi.
- Bałam się odrzucenia z twojej strony. - odparłam cicho.
Nialler wstał podszedł do mnie i przytulił tak mocno, że poczułam jak właśnie odzyskuję swojego dawnego przyjaciela.
Rozmawialiśmy bardzo długo, o różnych rzeczach. Dla nas czas tak jakby stanął w miejscu. Kiedy wybiła godzina 20 chłopak postanowił, że pójdzie już do siebie. Pożegnałam się nim ciepłym uściskiem. Zakluczyłam za nim drzwi. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Z nadmiaru zdarzeń dzisiejszego dnia usnęłam bardzo szybko.
______
Napisałam, bo akurat limitu na twitterze dostałam i mi się nudziło, lol.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz